18 paź 2015

Dom

Kiedy dorastamy w jednym miejscu, wśród rodziny przywiązujemy się do miejsca. Wiemy, że jest to nasz dom, nasze miejsce na ziemi i nie ważne co się dzieje zawsze do niego wracamy. To jak chowanie się przed najgorszą burzą. Czujemy się w tym miejscu bezpieczni, bo to przecież dom. W nim zawsze jesteśmy mile widziani, nawet jak pokłócimy się o kolejną głupotę. Jednak z biegiem lat, z decyzjami które podejmujemy i z ludźmi, którzy stają na naszej drodze znajdujemy coś zupełnie innego. Taki dom, ale nie-dom. Naszą nową przystań, zrodzoną ze wszystkiego co nas kształtuje. I wtedy znajdujemy nowy dom. Nie tyle mieszkanie, budynek ile ludzi z którymi chcemy iść przez życie. Ramię w ramię, nie bacząc na żadne przeszkody czy niepowodzenia. Domem staje się druga osoba, której ramiona będą dla nas zawsze otwarte. To chyba wtedy rodzi się instynkt macierzyński. Chcemy tą drogą podążać razem. Stworzyć coś z niczego i pokazać jak wspaniale jest mieć oparcie w drugiej osobie. Nauczyć tego małego człowieka czym jest dobro i miłość, czym jest złość i niepowodzenie oraz tego że nie ważne co się stanie, zawsze jesteśmy dla niego - rodzice. Dom. Więc wracamy zarówno do tego pierwotnego domu i późniejszego domu-nie domu. To chyba to nas kształtuje. Nie miejsca, ale ludzie. Ponieważ miejsca w których żyjemy mogą się zmieniać, ludzie pozostają.

2 paź 2015

Sens

Natknęłam się na mojego bloga czytając jakieś starocie na facebooku. Dziwne uczucie czytać samą siebie, myśląc jednocześnie że miałam racje co do wszystkiego. I mimo tych dwudziestu paru lat dalej czuje się jak nastolatka. Wiele rzeczy zmienia praca, bo np. w piątek nie mam ochoty wychodzić na piwo, a fakt sprzątania całego mieszkania w sobotę przyprawia mnie o mdłości. Więc zaczęłam się zastanawiać, jak to z tym wszystkim jest? Kiedyś osoby w moim wieku już dawno miały dzieci, o których przyszłość starały się zadbać. A ja? Jaram się nową częścią Szklanego tronu. Dawni przyjaciele odeszli w dal, nie bacząc na nic. Nowi niby są, ale tak naprawdę ich nie ma. W pracy osoby mając co najmniej 30 lat, życie pełne zobowiązań i dzieci. I stwierdzam, że ciężko w tym wszystkim się połapać. Ciężko znaleźć swój rytm życia. Więc siedzę, przy winie zastanawiając się gdzie w tym wszystkim jest sens, gdzie przyjaciele którzy mieli być na zawsze.